środa, 26 czerwca 2013

Dog Chow Disc Cup Poznań 2013!

No i jest już po długo wyczekiwanych zawodach... Wyczekiwanych nie tylko ze względu na możliwość spotkania się ze znajomymi psiarzami z całej Polski i obejrzenia wspaniałych i widowiskowych występów, lecz także z powodu naszego debiutu! Z początku stresu było niemało, ale po przemyśleniach doszłam do wniosku, że chodzi tu tylko o to, aby się sprawdzić i dobrze bawić :) W końcu to debiut, żadna z nas nie ma doświadczenia w występowaniu na zawodach, więc nie mogę spodziewać się cudów... będzie co będzie ;)


Zgłosiłam się celowo jako ostatnia, chcąc startować na samym początku, kiedy będzie mało widzów i psów oraz temperatura nie osiągnie jeszcze najwyższych stopni. Miało to oczywiście swoje plusy, ale i minusy. Jeden z nich był taki, że czas naprawdę nas gonił. Nie pomagało to przy tak nadpobudliwym psie, jakim jest Luna, która po jeździe samochodem na Cytadelę myślała tylko o powrocie do auta! Sucz bardzo emocjonuje się jazdą i tym razem nie chciała nawet spojrzeć na dysk. W końcu jako tako udało się ją nakręcić, rozgrzać, i gotowe do występu zjawiłyśmy się na polu startowym :)


Na początku była jeszcze trochę rozkojarzona, dodatkowo wyczuła chyba mój stres, no i zdziwiła ją banda  otaczająca pole startowe. Po chwili jednak się rozkręciła i jakoś poszło :)


Niestety nie wyszedł multiple na plecach, passing był niezłapany i to zupełnie nie w stylu Luny. Zdecydowanie brakowało jej pewności siebie, co spowodowane było wymienionymi przeze mnie czynnikami. Wiem, że nie pokazała na co ją stać w 100%, na treningach zawsze mega się stara, mamy więc świetną łapalność, tym razem natomiast nie wiedziała za bardzo co zrobić z lecącym dyskiem, nie łapała go, bądź w ogóle odpuszczała pogoń.

W tym miejscu muszę gorąco podziękować moim kibicom, czyli niepowtarzalnej, dzielnej i wspaniałej  drużynie Fast & Furious wzbogaconej o niejaką Paulinę od Lucy-  reprezentantkę bydgoskiego klubu Devil Dogs :) Dziewczyny zjawiły się na Cytadeli już z samego rana! Wyrazy wdzięczności dla Pauliny za filmik i Natalii za zdjęcia ;)

Po freestyle'u, co do którego miałam raczej mieszane uczucia, czekałam na rundę Toss&Fetch, obmyślając jak najlepiej ją rozegrać. Mimo, że normalnie używamy Eurablendów, które jako jedyne do tej pory jako tako opierają się zębiskom Luniaka :P, zdecydowałam się na rzucanie Hero Xtra. Używałam ich kiedyś, wiem, że latają świetnie i są o wiele lżejsze od Eurablendów, a więc łatwiej rzucać nimi na dłuższe odległości. Po rozmowach z Pauliną, która była właścicielką tegoż dysku, zdecydowałam się na rzucanie właśnie nim i szybko udałam na trening rzutów. Po kilku próbach stwierdziłam, że idzie mi całkiem nieźle! Rzuciłam Tossa Lucy :D i dalej tkwiłam w przekonaniu, że naprawdę nie jest źle :P


Jak się okazało, po rundzie freestyle byłyśmy przedostatnie, startowałyśmy więc jako drugie. Czasu było naprawdę niewiele, szybko poleciałam po psa, rozgrzałam go, i pełna obaw weszłam na pole startowe. Zaraz też zaczął się nasz występ i... wiatr. Wiejące zza moich pleców podmuchy skutecznie utrudniały rzuty, przyduszając dysk do ziemi zanim Luniak zdążył do niego dobiec. Ponieważ tym razem Luna stanęła na wysokości zadania udało jej się złapać jeden mój nieudany, skręcający w lewo rzut, toteż dzięki temu zyskałyśmy 2 punkty i awansowałyśmy na miejsce trzecie od końca :P I tak byłam zadowolona, że psica przyzwyczaiła się do panujących warunków i mimo tego, że nie była maga nakręcona na dysk ładnie pracowała, choć do dziś trochę żałuję, że jednak nie rzucałam własnymi Eurablendami ;)

Teraz obmyślam zaatakowanie DCDC Sopot, do którego będę mogła lepiej się przygotować, a Luna będzie oswojona z sytuacją ;) Nie wiem, czy nasz wyjazd dojdzie do skutku, ale bardzo bym chciała!

Wróćmy jednak jeszcze na moment do piątku poprzedzającego opisane wcześniej wydarzenia :) Był to dzień, w którym razem z Dominiką od Lu, Ekoni i Natalią z Codym pojechałam odebrać z dworca nocujące u mnie Paulinę i Lucy! (Dzięki za wspaniały prezent-niespodziankę: śliczną obrożę dla szczeniorka z bardzo dużym zakresem regulacji z FUNtastic Collection :) ) Towarzyszył mi Kendo, który miał świetną socjalizację i okazję do rodzinnego spotkania!

Kendo i rodzice chrzestni- Cody i Lucy ;)
Z wielkim zaangażowaniem bawił się z bratem Westem :D

Walki psów!



Zderzenie 'nosowe' ;)
Zarówno Kendo, jak i West trenują już oczywiście obedience na najwyższym poziomie i umieją zostawać na odległość 1000 metrów :P
Ponieważ w piątek było wyjątkowo upalnie postanowiłyśmy przejść się nad okoliczny stawek, zmoczyć psy i nogi :P A skończyło się na...


Trenowaniu do Dock Diving!



W niedzielę Pan Kropek również towarzyszył mi na Cytadeli, pięknie się szarpał i aportował w rozproszeniach, ładnie się wyciszał kiedy trzeba było, witał się wylewnie z ludziami i pieskami, a co najważniejsze- poznał swoje przyrodnie rodzeństwo z poprzedniego miotu Weny oraz bawił się z  braciszkami- Nai'em, Nismo, N- Gine i znów Westem :)

Ogromne gratulacje dla taty mojego maluszka-  Arsiego i właścicielki Ani Radomskiej za zajęcie I miejsca w SuperOpen i wygranie Frisbatelki


oraz dla przyrodniej siostry Hondy i Pauli Gumińskiej za III miejsce w SuperOpen :)


Przypominając sobie pierwsze zawody DCDC odbywające się w Poznaniu w 2010 roku uświadamiam sobie, jak wiele się od tego czasu zmieniło. Właściwie właśnie wtedy narodziła się moja największa pasja i powód, dla którego tak wiele przepracowałam z Luną. Od uciążliwej agresji wobec pobratymców, lęku separacyjnego, przez opanowanie emocji, na zwykłym aporcie skończywszy... Wtedy nigdy bym nie uwierzyła, że za 4 lata sama będę stać na tym polu startowym właśnie z Luną, że właśnie ten pies podczas treningów będzie całkowicie skoncentrowany na mnie, oczekując możliwości schwytania plastikowego talerzyka oraz że będę już miała kolejnego psiaka, zapowiadającego się w tym sporcie bardzo obiecująco... Naprawdę, dużo się od tego czasu zmieniło :)

Więcej zdjęć możecie obejrzeć tutaj: KLIK, KLIK

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Kendo na YouTube :)

I tak po trzech tygodniach naszego wspólnego życia Kendo doczekał się własnego filmiku! Czyli kilka scenek z życia małego potwora :) (Proponuję oglądać w jakości HD.)



+ Kilka zdjęć Pana Kropka, który już niedługo skończy 11 tygodni!
Pierwsze spotkanie z korytkiem pełnym ziemi ;)

Targetowanie noskiem.

Luna chcąca zjeść malucha :P


Potwór! 




Dwa małe, zmokłe zgredki, czyli spacer z braciszkiem Nismo :)

niedziela, 2 czerwca 2013

Czas leci...

Niedawno zdałam sobie sprawę, że do DCDC w Poznaniu niecały miesiąc... Chyba muszę częściej ćwiczyć rzuty, żeby nasz toss jakoś wyglądał :P


W zeszłą środę miałam z Luną niezłe przygotowanie! Pokaz frisbee w szkole :) Nie ukrywam, byłam pełna obaw ponieważ Luna miała ostatnio kolejny 'kryzys' jeśli chodzi o motywację i zaledwie kilka dni wcześniej udało mi się to troszkę naprawić, naokoło stali ludzie, grała głośna muzyka, ja byłam lekko zestresowana... A ona... dała z siebie wszystko! :D Jestem z niej mega dumna i zadowolona :) Mimo TYLU rozpraszaczy była skupiona, myśląca, nie zwracała uwagi na tłum, pięknie robiła wszystkie tricki i łapała dyski. Niestety, nie mam na razie żadnych zdjęć ani filmików- pokaz był częścią przygotowanego przeze mnie i moją grupę (w tym Ekoni, która prezentowała z Flopi grę na bongosach ;)) projektu gimnazjalnego. Każda grupa miała już na początku roku szkolnego wybrać jeden z tematów dotyczący wszystkich szkolnych przedmiotów, a wiadomo, kiedy na liście zobaczyłam hasło: ,,Pies, prawdziwy przyjaciel człowieka" (z biologii) wiedziałam, że tylko w tym będę mogła się spełnić i zabłysnąć ;) Tak więc podczas prezentacji powiedziałam co nieco o psiej psychice, a potem nadszedł czas na pokaz, który okazał się prawdziwym hitem! ;D Niestety, z opisanych przeze mnie przyczyn nie mogłam poprosić nikogo o filmowanie, zaraz po części teoretycznej musiałyśmy lecieć na boisko, by zmieścić się w czasie jednej lekcji! Liczę na to, że może ktoś coś pstryknął i uda mi się jeszcze odnaleźć- zobaczymy ;)


Kendo tymczasem aktywnie i bardzo intensywnie się socjalizuje, poznaje nowe miejsca, ludzi i psy. W czwartek przyjechały do nas Paulina i Lucy. Lunę zabrałam na dworzec by odebrać gości, i poszłyśmy od razu na pobliską Cytadelę.  Jak wróciłyśmy do domu malec poznał nową psią mentorkę, za którą chodził na spacerach krok w krok i pobierał nauki :) Tym sposobem, poprzez naśladowanie nabył nową umiejętność- tarzanie się w trawie! (od Luny nauczył się wcześniej rozkopywać kretowiska)



Oczywiście nie obyło się bez przygód ;) By pozwiedzać trochę Poznań wybrałyśmy się z psiakami nad jezioro Maltańskie. Nawet nie zwróciłyśmy uwagi, na nadchodzące chmury, jednak do czasu... Gdy zaczęłyśmy na dobre spacerować po lesie, złapała nas prawdziwa ulewa- trwające do końca spaceru urwanie chmury! Wszyscy wyglądaliśmy, jakbyśmy skąpali się w stawie- byliśmy przemoczeni do suchej nitki ;)
Jestę borderę...
Borderek rośnie, jak na drożdżach! Czasami sama się dziwię, kiedy tak urósł :) Cały czas dokazuje, jest przyjacielski i wesoły. Mały Gacek jest strasznym odkurzaczem wszystkiego, co da się zjeść, więc zabieramy się ostro za naukę komendy "zostaw" :P


Poza tym uwielbia błoto i rozkoszuje się nim zawsze kiedy tylko nadarzy się okazja!




Niedawno mój Pan Kropek poznał Ekoni i Flopi oraz ich nowy dom i ogród! Psiaki bardzo się zaprzyjaźniły, maluch zwiedził nowe tereny, ładnie relaksował się w obcym miejscu i chętnie pracował! Na pewno nie będzie to ostatnia nasza wizyta :)


Z Luniakiem tymczasem dogadują się bardzo dobrze. Początkowo izolowaliśmy psiaki od siebie, a ich kontakt odbywał się pod ścisłym nadzorem. Obecnie nie ma takiej potrzeby- Luna okazała się ostoją anielskiej cierpliwości, pomimo tego że bezczelność szczeniorka przekracza wszelkie granice! Przykładowo w sytuacji kiedy Luniak pije wodę z którejś miski, a mały jest akurat w pobliżu, zaczyna chłeptać jednocześnie, a nawet próbuje odgradzać naczynie własnym ciałem! Niezmiernie intryguje go klatka starszej koleżanki, wskakuje do niej w trakcie gonitw po mieszkaniu, przekopuje posłanie, podgryza kołderkę, wykrada stare luniane zabawki, choć zaopatrzyłam go w cały arsenał własnych (cudze fajniejsze), pozwala sobie również wpychać się tam, kiedy odpoczywa w niej prawowita właścicielka i zaczepiać ją gryząc i powarkując! Luna także lubi poznęcać się nad jego zabaweczkami, chociaż własnymi nie interesuje się właściwie wcale- dla niej zabawka sama w sobie nie jest fajna, zaczyna być interesująca jedynie podczas współpracy z człowiekiem :) Jej również zdarzyło się myszkować w jego kenelu w poszukiwaniu jakichś lepszych kąsków (Kendo jest tam zazwyczaj karmiony), a raz nawet porwała jego maleńki, szczenięcy Kong z resztką jedzonka w środku, robiąc to bardzo ostrożnie i delikatnie ;)


Fot.: Natalia Karpińska
Podsumowując... Ciekawe jest życie z papisiem szczekającym na włączony telewizor i drapiącym swoje odbicie w lustrze :D Wszystko pięknie nam się układa! Kendo jest przesłodkim szczeniorkiem, choć potrafi pokazać różki ;) Czekamy, co też z niego wyrośnie!