środa, 25 grudnia 2013

Świąteczny czas...

Wszystkim czytelnikom naszego bloga życzymy wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!


U mnie powtarza się historia sprzed roku i znów jestem przeziębiona na święta ;) Na szczęście w niedzielę czułam się na tyle dobrze, że mogliśmy ten dzień spędzić bardzo intensywnie- najpierw wigilijny spacer w Fast & Furious (niestety niektóre osoby nam się pochorowały- tym razem brakowało Ekoni i Flopi):




A potem spotkanie z kendusiowymi braciszkami, mamą i przyrodnią siostrą :D

Od lewej: Honda, Wena, Nismo, Kendo, West :)
Podczas tegoż spaceru nastąpiła historyczna dla nas chwila, ponieważ Kendo złapał pierwsze backhandy w swoim życiu!


Pod choinkę zaś dostałam hopkę z Zooplusa, więc dzisiaj idziemy ją wypróbować!


Za zdjęcia ilustrujące dzisiejszą notkę dziękuję Marysi Obrębskiej, Natalii Karpińskiej i Pauli Gumińskiej! :)

niedziela, 1 grudnia 2013

Sprawdzone przepisy na psie ciasteczka :)

Ostatnio wzięło mnie na pieczenie ciasteczek dla psów :) Luna ze swoją alergią pokarmową nie dawała mi pola do popisu, ale Kendo jak najbardziej i wydaje się być z tego faktu bardzo zadowolony ;)
Do najłatwiejszych przepisów, jakie znam, należą ciasteczka z dodatkiem dania ze słoiczka! Tak, do składników należy:
- 1 słoik obiadu dla dzieci Gerber lub BoboVita lub inny (np. indyk, indyk z warzywami)
- 6 łyżek stołowych mleka w proszku
- 8 łyżek zarodków pszenicy

Piekarnik nastawiamy na 220*, wszystkie składniki mieszamy ze sobą i formujemy ciasteczka. Pieczemy 12- 15 min., aż lekko zbrązowieją.

Gotowe ciastka łatwo połamać na mniejsze kawałki, nie brudzą kieszeni, świetnie nadają się do szkolenia i bardzo psom smakują.

Fot.: Natalia Karpińska
Innym fajnym przepisem, który wypróbowałam parę tygodni temu są ciasteczka owsiane, składające się z:
- 20 dag płatków owsianych
- 15 dag mąki pszennej
- 15 dag jogurtu naturalnego
- 2 jaj
- 2 łyżek miodu

Składniki mieszamy, formujemy ciasteczka i układamy na blasze (w oryginalnym przepisie było napisane, że ciasto należy rozwałkować, ale moje nie miało odpowiedniej konsystencji). Pieczemy w temperaturze 150* przez ok. 30 minut, a po upieczeniu pozostawiamy w piekarniku do wyschnięcia.

Ciacha poleca grupa zadowolonych degustatorów:



Oba przepisy znalazłam na stronie border.wortale.net :)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Jesienne klimaty

Piękny, słoneczny i ciepły październik już za nami. Życie kręci się wokół szkoły, lekcji, nauki i oczywiście psów, a dni są coraz krótsze i mroczniejsze...  Na szczęście jakoś udało mi się zrobić jesienno- halloweenowy filmik, który część z Was na pewno już widziała:


Czasu mam naprawdę mało, a na domiar złego Luna znowu zraniła sobie łapę poniżej stawu skokowego, o jakieś wywalone na 'naszych' polach śmieci. Skaleczenie nie chciało się goić, więc konieczne było szycie. Od dwóch tygodni biedulka wychodzi tylko na krótkie spacerki na siku, czego ma już serdecznie dosyć. Miałam zamiar dograć do filmiku więcej jej frisbowania, ale niestety, zawsze coś musi pokrzyżować moje plany.


Z frisbowych tricków możemy więc zobaczyć jej nowe multiple- w staniu i wiewiórze.  A jedną z najnowszych umiejętności Kendo jest trzymanie na czole/ pysku różnych przedmiotów :)


27 października moje 'małe papi' skończyło 7 miesięcy! Bycie pocieszną,  puchatą kuleczką skończyło się bezpowrotnie.  Niemniej wcale nie żałuję, wręcz przeciwnie. Wiedząc, jak absorbujące są szczeniaczki, odkąd ta mała kluska znalazła się w moim domu, nie mogłam doczekać się momentu, kiedy szczylek będzie już po prostu ogarnięty :) Mimo tego, że szczenięctwo uważane jest powszechnie za najfajniejszy etap życia psa cieszę się, że mój jest już na tyle duży, że doskonale się rozumiemy i zna takie podstawowe sygnały i gesty jak chociażby  'odejdź'- bo przecież nawet tego pies musi się nauczyć. Poza tym stał się odważniejszy i pewniejszy siebie, no i w ogóle, taki... kochany ;)


Jest wielkim pieszczochem, uwielbia wylegiwać się w łóżku i przytulać :) Oczywiście po swojemu, nie obejmuje nikogo łapkami, ale chyba inaczej tego nazwać nie można ;) Z problemów borykamy się chyba jedynie z odkurzaniem wszystkiego, co da się zjeść na spacerach - suchy chleb wyrzucany dla ptaków to wieeeelki przysmak, a co dopiero znaleziona w krzakach surówka! Mam nadzieję, że uporam się z tym uciążliwym nawykiem, przynajmniej w jakimś stopniu.


Poza tym Pan Kropek kocha pracować i świat dla niego wtedy nie istnieje! Inne czworonogi są zdecydowanie mniejszą atrakcją niż paniunia, piłeczka, szarpaczek i smaczki :) Uważam to za wielką zaletę, ale jednak, w miarę możliwości, staram się zabierać go w miejsca gdzie będzie mógł się wyszaleć także z pobratymcami. Pomimo tego, że socjalizowałam go dość intensywnie i pozwalałam witać się z wieloma psiakami, przy spotkaniu większej grupy psów nie czuje się pewnie.


Choć w pracy i zabawie daje z siebie wszystko, nie ma problemów z wyciszeniem się w domu. Bardzo grzeczny z niego zwierz :)


Wiejski buras^^

I jeszcze zdjęcie z miszczem- Luniaczkiem:


piątek, 11 października 2013

Jak przyzwyczaić psa do kagańca?

Cóż, kaganiec nie jest tym, co czworonogi lubią najbardziej, choć według polskiego prawa każdy pies musi go czasem nosić- najczęściej podczas korzystania z komunikacji miejskiej oraz wizyty u weterynarza. Co więc zrobić, by na widok namordnika nasz psiak nie wykręcał głowy jak najdalej od narzędzia zbrodni?


Przyzwyczajanie do noszenia kagańca na mordce przerabiałam niedawno z Kendo, który przybrał niepostrzeżenie rozmiary dorosłego średniego psa i szczeniaczkowy, uroczy wygląd nie mógł już być wyjaśnieniem braku 'zabezpieczenia' przed ugryzieniem... Inną sprawą było to, że mój kręgosłup zaczął buntować się przed dłuższym trzymaniem na rękach już nie tak małej kluski, a do tej pory podróżowaliśmy komunikacją miejską właśnie w ten sposób ;)


 Pierwszym etapem naszych poczynań było wrzucanie smaczka do środka i zachęcanie, by szczeniak zjadł go jak z miski. Oczywiście w momencie kiedy Kendo sięgał ryjkiem po smakołyk wydawałam komendę 'kaganiec'. Kolejny krok to wypowiadanie komendy i dawanie smaka już po włożeniu pyska do kagańca- podawałam go przez kratki lub wrzucałam do wewnątrz. W następnym etapie psiak otrzymywał smaczny kąsek dopiero po dwóch włożeniach czy też trzymaniu pyszczka w kagańcu przez coraz dłuższy czas, aż w końcu mogłam go na moment zapiąć, dać nagrodę i zaraz zdjąć. Ćwiczenia te wykonujemy oczywiście na początku w domowym zaciszu, czyli tam gdzie nasz stwór czuje się bezpiecznie i komfortowo. Gdy już nie było problemu z noszeniem kagańca przez jakiś czas ćwiczyliśmy to też na zwykłych spacerach.


Potem już tylko wydłużałam czas, po którym Kendo dostawał smaka, nagrody pojawiały się też coraz rzadziej, ale entuzjazm do tego plastikowego czegoś pozostał ;) Na każdy z etapów poświęcałam oczywiście wystarczająco dużo czasu, by małymi kroczkami szczenior zaakceptował noszenie na pysku tego dziwnego przedmiotu. :)
Wydaje mi się, że w naszej sytuacji pewną rolę mogła odegrać Luna spokojnie nosząca swój, bardzo podobny do kendusiowego, namordnik, co zapewne zostało zauważone przez tak uważnego obserwatora, jak mój mały bystrzak ;)

niedziela, 6 października 2013

To już 6 miesięcy!

Jak można wywnioskować z tytułu, Kendo 27 września skończył pół roku! Strasznie szybko to zleciało... Wesołe chwile z ostatnich 3 miesięcy jego życia możecie zobaczyć na tym filmiku:


Mimo przytłaczającego nawału zajęć jakoś udaje nam się chodzić na długie spacery i widywać się z rodzinką :)

Kendo, Wena, Honda :) Fot.: Paula Gumińska
Już mamę przerosłem! Fot.: Paula Gumińska
N- Gine i Kendo :> Fot.: Monika Nowak
W poprzedni weekend uczestniczyliśmy w treningach frisbee z Paulą Gumińską :) Kendo bardzo się spisał, był naprawdę grzeczny, kiedy siedział w klateczce, ślicznie się skupiał i ćwiczył. Pracowaliśmy jeszcze oczywiście na zabawkach, bo na frisbee jest dla niego trochę za wcześnie ;)

Fot.: Paula Gumińska
Tymczasem 3 września stuknęło 7 lat odkąd Luna znalazła się w naszej rodzinie :)

Lipiec 2013, fot.: Andrzej Juja
Siedmiomiesięczna Luneczka- wrzesień 2006
Nasza 'seniorka' również rozwija się dalej frisbowo, lecz szczegóły objawimy dopiero w następnym filmiku :) (Tylko kiedy go zrobię trudno powiedzieć, bo ciągle nie mam czasu)...

sobota, 17 sierpnia 2013

Sesja u Natalii Karpińskiej :)

Tym razem notka zdjęciowa. Fotki zostały wykonane krótko po naszym powrocie ze Świnoujścia. Dzięki, Natalia! :)

Kendo w wieku 4 i pół miesiąca:




Galopujący borderek
Cwał





I małe porównanie z serii 'rośniemy':

Zmokła kurka w wieku 2 miesięcy i Cody:


Oraz Kendo w wieku 4 i pół miesiąca i Cody:


:)

Dzisiaj lub jutro przeprowadzamy się na działkę z powodu generalnego remontu mojego pokoju! Zapowiadają się dwa tygodnie w otoczeniu przyrody i tyleż czasu (prawdopodobnie) bez internetu ;)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Nadmorskie pląsy, czyli szczeniak w Świnoujściu ;)

Najwyższy czas abym zdała relację z naszego intensywnego dwutygodniowego wypoczynku nad pięknym polskim morzem. Pobyt obfitował  w atrakcje i dostarczył nam, a zwłaszcza szczeniaczkowi, mnóstwo nowych doświadczeń i wrażeń.

Fot.: Julia Zaborowska
Pomimo tego, że pierwszy dzień upłynął pod znakiem Kendusiowych żołądkowych dolegliwości (mały odkurzacz nie wiadomo gdzie i kiedy połknął wielką pestkę od nektarynki i dopiero po zwymiotowaniu jej- po północy w 'dniu' przyjazdu- nastał spokój od biegania co 5 minut na spacer) wyjazd należy zaliczyć do bardzo udanych! Maluch miał świetną socjalizację- przewijające się przez promenadę tłumy ludzi, uliczni grajkowie i śpiewacy, szaleństwa na plaży i w morzu oraz nowe psie i ludzkie znajomości!  Nie wspominając już o pływaniu promami i stateczkiem. Oczywiście nie obyło się bez tłumu głaskaczy- gdzie się Kendo nie pojawił wzbudzał powszechny zachwyt turystów ;)

Fot.: Agnieszka Marcjasz
Okazało się też, że w pobliżu mieszka przyrodnia siostra Kendusia, Zumi, toteż umówiłyśmy się z Agnieszką odnośnie spaceru i po kilku dniach od naszego przyjazdu spotkałyśmy z psiakami na psiej plaży pod wiatrakiem :)

Fot.: Agnieszka Marcjasz
Fot.: Agnieszka Marcjasz
Fot.: Agnieszka Marcjasz
Fot.: Agnieszka Marcjasz
Szczerbatek prezentuje swoje niekompletne uzębienie :P
Fot.: Agnieszka Marcjasz
Fot.: Agnieszka Marcjasz
Pan Kropek biegał krok w krok za swoją starszą siostrą, która większą uwagę poświęcała swojej piłce, a natrętnego psiego dzieciaka miała w głębokim poważaniu :P


Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w podobnym terminie do Świnoujścia przyjechali Julia i Floyd :D Oczywiście nie obyło się bez spacerku, a następnego dnia... niezaplanowanego spotkania, ponieważ obie poszłyśmy na tę samą część Świnoujskiej plaży ;)

Fot.: Julia Zaborowska
Fot.: Julia Zaborowska
Złodziej zabawek :P  Fot.: Julia Zaborowska
Pewnego dnia niesamowicie zareagował Kendo na widok dwóch dziwacznych stworów- ubranych w wielkie pióropusze i frędzle Indian, wykonujących pokazy tradycyjnego tańca i gry na instrumentach- nigdy chyba nie zapomnę malującego się na jego pyszczku bezgranicznego zdziwienia i strachu! Po chwili bacznej obserwacji dotarło do niego, że są niegroźni i przestał zwracać na nich uwagę ;)


W okolicy Fortu Gerharda można było też usłyszeć strzały z armaty znajdującej się na terenie muzeum, głośny, nagły huk powodował, że aż podskakiwałam, ale na moim psie nie robił większego wrażenia ;) Mimo tego na pewno poczynimy jeszcze jakieś przygotowania z myślą o sytuacjach z udziałem fajerwerków ;]

Fot.: Agnieszka Marcjasz
Muszę koniecznie pochwalić Kendusiowe klatkowanie! Przesypiał w swoim kennelu większą część nocy, grzecznie tam czekał, kiedy trzeba było, nie miał też problemu, żeby zostać w pokoju sam na jakiś czas. W ogóle był kochanym i niekłopotliwym szczeniaczkiem :)


Tryskające fontanny w centrum (podobne znajdują się też na promenadzie) zapewniły Kendusiowi mnóstwo zabawy!
Podsumowując... Wszystkich psiarzy bardzo zachęcam do odwiedzenia Świnoujścia. Plaża dla psów jest naprawdę spora, a jeszcze dłuższa znajduje się po stronie Niemiec (my akurat mieliśmy kwaterę na drugim końcu miasta od psiej plaży pod wiatrakiem, więc najczęściej chodziliśmy na niemiecką). Jestem też bardzo zadowolona z pięknych leśnych okolic, gdzie znajdują się liczne turystyczne szlaki, zapewne idealne do dogtrekkingu czy bikejoringu- my jednak, ze względu na gabaryty i wiek Kendo wykorzystywaliśmy je jako świetne miejsce do porannych i wieczornych spacerów.
Osobom planującym wypoczynek w psim towarzystwie w tym mieście polecamy znajdującą się w centrum- ul. Wybrzeże Władysława IV 30a- restaurację Osada, gdzie zostaliśmy zapytani o przyniesienie wody dla pieska i doczekaliśmy się realizacji tej prośby oraz Cafe Paw, położoną blisko zachodniego końca promenady- ul. Żeromskiego 25- kawiarnię, gdzie od razu Kendo otrzymał miseczkę z upragnioną wodą :)

Fot.: Julia Zaborowska
Luna niestety nie mogła pojechać z nami, ponieważ właściciel pensjonatu nie chciał się zgodzić na przyjęcie pod swój dach dużego czworonoga... Została zatem pod dobrą opieką i cieszyła się z codziennych długich wędrówek po okolicznych polach :)