niedziela, 29 czerwca 2014

Psia turystyka...

... czyli parę słów o pewnych aspektach socjalizacji. Osoby przygotowujące się do roli opiekuna szczeniaka, zwykle zaznajamiają się z terminem socjalizacja. Mówiąc w skrócie- jest to pokazywanie czworonogowi świata, zapoznawanie go z nim w taki sposób, by nasz mały odkrywca miał neutralne lub pozytywne skojarzenia, a więc wyrósł na pewnego siebie, zrównoważonego i spokojnego psa. Bardzo ważne jest poznawanie przez naszego pupila różnych niecodziennych, zaskakujących miejsc oraz sytuacji, jak chociażby jazda komunikacją miejską. Takie postępowanie jest kluczowe u szczeniąt od 3 od 12 tygodnia życia, czyli w tzw. oknie socjalizacyjnym. Jednak wielu behawiorystów i szkoleniowców zaleca, by od czasu do czasu wybrać się z psem- nawet dorosłym- w jakieś nieznane okolice. Eksploracja nowych terenów, zapachów, dźwięków bardzo zmęczy naszego czworonoga psychicznie i będzie dla niego ciekawym urozmaiceniem codzienności. Ja otrzymałam kiedyś zalecenie wypadów do miasta z Luną od naszego szkoleniowca, ponieważ suczka jest bardzo nadpobudliwa, a takie wyprawy uczą opanowania.

Stary Rynek w Poznaniu
Sama widzę po moich burkach, że bardzo lubią praktykować 'psią turystykę'. Odwiedzanie nieco dzikszych terenów sprawia im wiele radości. Wycieczki do centrum miasta może nieco mniej, ale staram się łączyć je z pobytem w jakimś miejscu, gdzie psy można spuścić ze smyczy, żeby trochę się rozluźniły- ze Starego Rynku zazwyczaj wracamy brzegiem Warty :-) Luna jest osobnikiem twardym, odważnym oraz bardzo ciekawskim, wszędzie zajrzy, wszędzie wlezie ;) Kendo, choć w czasach szczenięctwa również nierzadko odwiedzał centrum, a podczas naszego ubiegłorocznego wyjazdu do Świnoujścia prawie codziennie spacerował po tłocznej promenadzie, jest zdecydowanie mniej pewny siebie. Dlatego socjalizacja ma dodać mu tej pewności i wiary we własną psią osobę. Poza tym bardzo dobrze wpływa na więź między czworonogiem a opiekunem!

 Rogalin, grudzień 2013
Ostatnio świetną okazją do socjalu był wypad nad rzekę i możliwość wejścia na niewielki, pływający pomost.


Oczywiście Luna od razu z radością tam wbiegła, dokładnie penetrując każdy zakamarek, zaglądając gdzie się da i przypatrując przepływającym obok liściom. Kendo ostrożnie i niechętnie, na ugiętych łapach, wszedł na wąski mostek, dostał smaczka, po czym wrócił na brzeg. Czasami z ciekawości jeszcze przychodził na chwilę, częściej musiałam go wołać, by zachęcić do wejścia coraz dalej i nagradzałam za to smakołykami. Po kilku razach zaczął stąpać dość pewnie i zwiedzać lekko chwiejący się pomost. Strachy przełamane, więc można powiedzieć, że odnieśliśmy sukces!



W ramach socjalizacji odwiedzamy niekiedy dworzec kolejowy, w planach jest wyprawa na lotnisko. Nawet przejście przez most nad Wartą, na którym znajduje się bardzo ruchliwa jezdnia i tory tramwajowe, było na początku dla Kendo nieco stresujące. Widzę jednak, że im częściej bywa w takich miejscach, tym spokojniej zachowuje się w innych sytuacjach, wcześniej dla niego nieznanych.

Most Przemysła I, luty 2013
Super sprawą są oczywiście wakacje z psem! Rok temu w Świnoujściu Kendo płynął kilka razy promem i stateczkiem oraz doświadczył wielu innych nowych, nietypowych sytuacji :D

Pomnik Starego Marycha, grudzień 2013
Będąc w mieście, przy dużych rozproszeniach, ćwiczymy też skupienie. Sesje są oczywiście o wiele krótsze, niż zwykle, polegają na wykonywaniu kilku dobrze znanych poleceń, sowicie nagradzanych smaczkami. Dodatkowo, na koniec każdej sesji, bawię się z Kendo szarpakiem- zabawa jest dla niego najbardziej ekstra, superową nagrodą! Wtedy border wie, że po chwili pracy na smaczki czeka go coś jeszcze fajniejszego :)
Spacerując po mieście możemy również wykorzystywać elementy miejskiego krajobrazu :) Niskie murki czy schodki aż się proszą, by pies na nie wskoczył albo oparł się przednimi lub tylnymi łapami ;)

Stary Rynek w Poznaniu, grudzień 2013
Jeśli jesteśmy opiekunami psiego malucha, pamiętajmy, że socjalizacja musi być dostosowana do tempa rozwoju szczeniaka, to nie bombardowanie psa nowymi bodźcami i targanie po najodleglejszych krańcach świata, jeśli jeszcze nie jest na to gotowy. Poza tym jest to bardzo męczące, dlatego w następnych dniach powinniśmy dać papisiowi odpocząć.
Inna ważna zasada to- nic na siłę. Jeżeli pies czegoś się przestraszy nie powinniśmy go do tego siłą zaciągać, ale też nie roztkliwiajmy się ani nie pocieszajmy czworonoga, ponieważ potraktuje to jako nagrodę i potwierdzenie, że jego obawy są słuszne. Powinniśmy natomiast sami swoją osobą pokazać, że nie ma się czego bać- mówić głośniejszym niż zwykle, pewnym i radosnym głosem, a jeśli mamy taką możliwość, także samemu podejść do 'strasznego' przedmiotu, dotknąć go i zachęcić psiaka (lecz bez żadnego fizycznego przymusu!) do podejścia. Gdy Kendo był mały niejednokrotnie przestraszył się leżących na ziemi dużych worków ze skoszoną trawą oraz pustych, poruszających się na wietrze. Jednak zwykle wystarczyło, abym zbliżyła się do tego 'potwora', mówiąc radośnie i dotykając chociażby butem i pokazała, że nie ma się czego bać. Wtedy szczylek powoli, zataczając łuk, podchodził oraz obwąchiwał tajemniczy przedmiot.

Tegoroczny Jarmark Świętojański w Poznaniu
Co się tyczy jazdy tramwajem i autobusem- nawet jeśli na co dzień korzystamy z samochodu, warto naszego pupila zaznajomić również z tymi środkami transportu, ponieważ, po pierwsze, nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji i zagwarantować, że nasz pies nigdy tramwajem/autobusem nie będzie musiał jechać. Po drugie, to po prostu świetna forma socjalizacji! W takim pojeździe jest tłoczno i gwarno, podłoga drga i trzęsie się, zewsząd dochodzą dziwne dźwięki, a głos roznosi się nieco inaczej.


Kendo w restauracji Republika Róż :-)
Zachęcam do wypraw w różne, mniej lub bardziej, ciekawe miejsca w towarzystwie naszych czworonożnych przyjaciół nie tylko podczas wakacji! :)

piątek, 20 czerwca 2014

Dog Chow Disc Cup Wrocław i Poznań :)

Oceny wystawione i w końcu można odetchnąć. Godzenie obowiązków szkolnych z opieką nad dwoma wymagającymi psami nie jest prostą sprawą. Na wszystko brakuje czasu, niestety także na bloga. Sezon w pełni, na szczęście już prawie wakacje i mogę wreszcie opisać wydarzenia ostatnich tygodni!

Fot.: Natalia Karpińska
Po pierwsze Dog Chow Disc Cup Wrocław! Pojechaliśmy tam tylko w niedzielę, w celu socjalizacji. Kendo nie był na żadnych zawodach frisbee od DCDC w Poznaniu w 2013 roku, kiedy to był małą kluską ;) Nie chciałam więc rzucać go na głęboką wodę. Pan Kropek przywitał się z kilkoma psiakami (w tym z ogromnym afganem Ptysiem i mamą Shadow- Roxy), uczestniczył w spotkaniu rodzinnym oraz pięknie ćwiczył obok pola startowego, mimo głośnej muzyki, biegających dookoła psów i ludzi!

West, Arsi (ojciec rodu :P), Nismo i Kendo :)
Szkoda, że było tak mało czasu i po paru godzinach musieliśmy lecieć na pociąg. Jak zwykle w pośpiechu udało nam się znaleźć dworzec, peron i przedział z kilkoma miejscami wolnymi :)


Kendo miło mnie zaskoczył w pociągu. Zawsze źle znosił jazdę komunikacją miejską i samochodem, po pewnym czasie przestał panikować, ale ze stresu intensywnie się ślinił. Okazało się jednak, że podróżowanie tym środkiem transportu bardzo mu odpowiada :)

W następny weekend miałam udać się w odwiedziny do Pauliny, Lucy i Shadow, a także przeprowadzić z nimi pokaz na miejskim festynie. Wszystko miałam już zaplanowane, pociągi, wyznaczony czas na projekt z podstaw przedsiębiorczości oraz inne lekcje, naukę... A dzień przed weekendem okazało się, że nasz występ został przeniesiony z niedzieli na sobotę. No cóż, niestety nie mogłam pojechać, zupełnie nie byłam na to przygotowana. Żałowałam, że tak się stało, okazało się jednak, że dużo mnie nie ominęło- gdy Paulina z sukami czekała w tłumie i piekielnym upale na swoją kolej, godzinę przed planowanym pokazem okazało się, że... jest odwołany! Gratulacje dla organizatora :D



Lecz w końcu nadeszło najważniejsze... DCDC Poznań! Tym razem musiałam startować... Zawody w moim własnym mieście?! Takiej okazji nie można zmarnować! Jednak nie nastawiałam się na bardzo wysoki wynik, miała to być znowu raczej socjalizacja przed następnym sezonem, kiedy to będziemy mogli brać udział we freestyle'u, w którym odnajduję się zdecydowanie lepiej, niż w konkurencjach dystansowych. Spodziewałam się właściwie, że z moimi rzutami będziemy gdzieś na szarym końcu, lecz już po pierwszej rundzie spotkało mnie miłe zaskoczenie! W stresie rzucałam nieco gorzej niż na treningach, lecz nie było tragedii. Kendo natomiast był bardzo dzielny, starał się, jak tylko mógł, biegał i jeśli tylko dawałam mu taką okazję skakał, latał i fruwał! Okazało się więc, że po pierwszej rundzie, z wynikiem 12 punktów znajdowaliśmy się na 14 miejscu na 56 teamów! :D W drugiej nie było już tak różowo- znacznie więcej ludzi, jeszcze większy stres utrudniający rzuty... Ostatecznie zdobyliśmy 9,5 punktu oraz znaleźliśmy się na 19 miejscu, lecz i tak jestem bardzo zadowolona :) Poza tym spędziłam te dni w super towarzystwie i bardzo miłej atmosferze!

Fot.: Natalia Karpińska
Fot.: Natalia Karpińska
W tym roku rozczarowała trochę Kejtrówka, której poziom był dostosowany jedynie dla dzieci lub bardzo początkujących psiarzy. 2 lata temu razem z Luną w ramach Kejtrówki poskakałyśmy przez profesjonalne (podkreślam- BYŁY profesjonalne) hopki, a także z pomocą szkoleniowca przeszłyśmy prawdziwy torek rally-o. W atrakcjach mogły więc wziąć udział osoby z psami, które nie miały wcześniej kontaktu z psimi sportami oraz teamy bardziej zaawansowane, w tym roku niestety było inaczej.

Flo, Kendo, Shadow :) Fot.: Zuzanna Musialik 
Oto filmik z pierwszej rundy tossa:


Z mniej optymistycznych spraw, ze smutkiem muszę już oficjalnie poinformować, że Luna przeszła na sportową emeryturę. Nie oznacza to, że nie robi teraz zupełnie nic, ale jej najczęstszym sposobem aktywnego spędzania czasu jest to, co w zasadzie lubi najbardziej- swobodne bieganie po naszych okolicznych polach i nieużytkach. Piłeczkę i frisbee również czasami połapie, lecz są to tylko backhandy. Będziemy też od czasu do czasu wybierać się na agi, które uwielbia, ograniczymy się jednak do hopek z dość nisko ustawionymi tyczkami i tuneli. Wszystko dlatego, że po kolejnym bardzo niefortunnym skaleczeniu i szyciu łapy w 2013 stwierdzono ograniczoną ruchomość w stawie skokowym. Wiem, że suka nadal jest szczęśliwa (codziennie wybieramy się na dłuższy spacer, co wcale nie jest łatwe, gdy ma się 2 psy, a nie można zabrać ich razem na trening :P), ale mi trochę będzie brakowało naszych wspólnych frisbowo- freestyle'owych treningów ;) Myślałam nawet, żeby w tym roku znowu wystartować z nią w startersach, ale widzę, że nie jest już w najlepszej formie.



Fot.: Andrzej Juja
 Tak więc cieszymy się z większej ilości czasu, trenujemy i przygotowujemy się do DCDC w Sopocie!