piątek, 4 września 2015

Sopot! :)

W tym roku sporą część wakacji spędziliśmy nad morzem, w małej, zatłoczonej miejscowości, godzinę jazdy od Sopotu. Lokalizacja naszego pobytu była oczywiście nieprzypadkowa, ponieważ jak co roku odbywały się tam zawody frisbee! Lecz po raz pierwszy nie były to zmagania z serii Dog Chow Disc Cup, a Dog Games, które obfitowały w inne, ciekawe konkurencje, takie jak Agi Races czy Speed Way :)



Tym razem pierwszy raz startowałam w kategorii Super Open czyli dla zaawansowanych :D na początku stres był, i to całkiem duży, ale stwierdziłam, że skoro i tak nie mam szans na podium potraktuję to jako czystą zabawę, co trochę mi pomogło ;D Oba freestyle zadowalające, cosik ulepszyłam, ale większośc pozostała niezmieniona. Niestety, przez problemy z komputerem (Windows 10 i wszystko jasne) nie mogę wciąż zamieścić drugiego freestyle'u, ale dzięki uprzejmości Dariusza Radomskiego mamy nagrany pierwszy :)



Największą zagadką był dla mnie rzut na początku, 'backhand z otoczką', który na treningach tuż przed startem nie wychodził kompletnie, już chciałam z niego zrezygnować, ale zaryzykowałam i podczas obu występów się udał :D Po pierwszym free małe zaskoczenie, bo byliśmy na 9 miejscu na 19 teamów :D mega radość, bo Top 10, ale przeczuwałam, że tossem to skopię i nie myliłam się ;)


Drugi dzień zmagań rozpoczął się właśnie naszym "ukochanym" tossem :') W niemałym pośpiechu dotarlismy na miejsce, na całe szczęście zawody rozpocząły się jednak trochę później, niż planowano, więc mogłam się trochę rozgrzać i z trzęsącymi się rękami iść na pole. Jak zwykle otrzymaliśmy wsparcie od niezawodnej włócznikowej rodziny pod postacią Pauli i Agnieszki, co pozwoliło mi się ogarnąć i rzucić... lepiej i dalej niż na treningach do tej pory :D aż sama się zdziwiłam, lekko zbity z tropu był też Kendo, który trzech pierwszych rzutów niestety nie złapał ;D Kolejny złapany, następny za bardzo w prawo, przez co Gacek zobaczył go dopiero po spadnięciu na ziemię... Coś tam wyciapaliśmy i wróciliśmy z 8 punktami (o 4,5 gorzej niż w statertersach, lol), zajmując 17 miejsce. Po południu kolejny freestyle, zrobiło się już bardzo gorąco, ale uzbrojeni w dyski i pazuroodporną kamizelkę ruszyliśmy na pole :) drugi free, który kiedyś na pewno zamieszczę (komputerze, żyj! :P) był porównywalny, choć może i nieco lepszy- tym razem dla odmiany nie wyszły vaulty (ciągle rzucam za nisko i mój biedny pies musi to ratować :P), za to overy na końcu pięknie :) Po freestyle'u tym wskoczyliśmy na 13 miejsce :D



Atmosfera jak zwykle niesamowita, do tego pole startowe przy plaży, pierwsz kąpiel w morzu w tym roku i bardzo wysoki poziom zawodów- było na co popatrzeć! Po zawodach zostaliśmy przez następne dwa tygodnie na wybrzeżu, konkretnie w Dębkach (mały research na forach gdzie pojechać nad morze z psem), siedząc na plaży, kąpiąc się w urokliwym, małym jeziorku z wysepką, które odkryliśmy przypadkiem, objadając się goframi i lodami oraz ogólnie odpoczywając i trochę zwiedzając:) Kendo był oczywiście przeszczęśliwy widząc tyle piasku i wody naraz!  Mamy też piękne materiały na wakacyjny filmik, ale komp postanowił strajkować, więc cóż... ;p
A za chwilę wyruszamy na finały do Warszawy, w charakterze obserwatorów tym razem.