piątek, 20 lutego 2015

Sensacje z ostatnich miesięcy ;)

Ostatnio dłuuugo się nie odzywałam. Powodów było kilka, główny to oczywiście szkoła i brak czasu na pisanie, trochę też  brak weny... Jednak mam nadzieję, że uda mi się pisywać częściej, minimum raz w miesiącu (niestety o pisaniu co tydzień, jak kiedyś, mogę w liceum zapomnieć :P).


 Na początku wspomnę o pierwszym dużym treningu frisbee w drużynie Rapid Hunters :D

Fot. Hania Rydygier
11.11.2014. Było wspaniale! Dużo frisbowania, babeczki, domowej roboty rogale marcińskie (dzięki Ola! :D) ciepła herbatka, świetni ludzie, ładna pogoda... Czego chcieć więcej? ;)
Ze spotkania Natalia poczyniła filmik:


Już niedługo nastąpi kolejne wspólne frisbowanie i na pewno nie ostatnie.

Fot.: Kinga Opalińska
Jesienną scenerię trzeba było wykorzystać na maksa, więc wybraliśmy się na Cytadelę w celu uwiecznienia mordeczek wśród złotych liści... Jestem mega dumna z Luny, która pracowała bez zarzutu, pomimo chodzących dookoła psów i ludzi! Taki dzielny kundel! <3


A jeśli chodzi o efekty sesji... Luna jak to Luna, ją wystarczy posadzić i siedzi, i ładnie wygląda (zresztą urody odmówić jej nie można!), tymczasem Kendo, zależnie od tego, czym akurat jest nagradzany za ładne pozowanie, albo robi przyczajkę, albo się ślini, ewentualnie jedno i drugie, LOL :D


Co nie zmienia faktu, że kiedy nie pozuje, jest piękny i czasem udaje się to uchwycić na zdjęciach! ;D






Czas płynął bardzo szybko, za chwilę nadszedł grudzień i drużynowa wigilia! :D

Fot.: Kinga Opalińska
Miły spacer w pięknej okolicy w zacnym towarzystwie :) Z tej okazji upiekłam ciasteczka dla psów oraz ciasto czekoladowe z coca colą, które zrobiło furorę :D


Następnego dnia wybrałam się w to samo miejsce z rodziną. W gorącym przedświątecznym okresie, gdy jeszcze tyle jest do zrobienia, wyskoczyliśmy na jakąś godzinkę... Niestety, życie z Luną nie jest łatwe i przewidywalne. Psica dała czadu i w rezultacie łaziliśmy po okolicy do północy, w chłodzie i deszczu. Luniak zobaczył sarnę, w sekundę wydostał się z szelek i przepadł... W takich sytuacjach wpada w amok i nijak nie można do niej dotrzeć, przywołania, na które świetnie reaguje nawet, jeśli ma ochotę wdać się w bójkę z innym psem, zupełnie nie słyszy. Szybko zapadł zmrok, a ja z rodzicami chodziliśmy po dość małym lesie z latarkami, prawie non stop wołając. Objechaliśmy okoliczne miejscowości żeby sprawdzić, czy gdzieś tam nie biega, albo leży przy drodze potrącona przez samochód, kilka razy wracaliśmy w miejsce, w którym się zgubiła i nic. Wykończeni wróciliśmy do domu i od razu zamieściliśmy ogłoszenia w internecie na OLX, Alegratka i Gumtree, następnego dnia powiadomiliśmy schronisko, Nadleśnictwo Babki i daliśmy ogłoszenie do poznańskiego radia Merkury. Natalia założyła wydarzenie na Facebooku, za co serdecznie dziękuję jej oraz wystkim osobom służącym dobrą radą i chęcią aktywnej pomocy- planowaliśmy kontynuować poszukiwania. Na szczęście około południa zadzwoniono do nas ze schroniska- chip się zgadzał! Przedzieraliśmy się przez zakorkowany Poznań w nieskończoność, ale w końcu odebraliśmy naszą zgubę i odetchnęliśmy z ulgą. Dowiedzieliśmy się, że krótko przed dwunastą w południe została przywieziona do schronu przez Straż Miejską z lotniska wojskowego w Krzesinach. Przebywała wśród psów poddanych kwarantannie- każdy w oddzielnym, niedużym boksie z budą i na szczęście nie załapała się już na posiłek, co przy jej alergii nie wyszłoby na zdrowie. Gdy wyprowadziliśmy ją z boksu cieszyła się oczywiście, ale nie tak szaleńczo jak zwykle, była wykończona i dość apatyczna, miała dziwnie wzdęty brzuch i bardzo potrzebowała wyjść na spacer- miała za mało przestrzeni żeby załatwić swoje potrzeby fizjologiczne.



 Postanowiliśmy odwiedzić od razu weterynarza, ale udało się nam umówić dopiero na dzień następny. Badania nie wykazały nic poważnego, planowane wcześniej prześwietlenie kręgosłupa i bioder wyszło ok- jak na prawie dziewięcioletniego, dużego, sportowego psa jest super. :)


Okres świąteczny upłynął nam bardzo miło na długich spacerach  błogim lenistwie.
Sylwestrową noc oba burki zniosły bardzo dzielnie, bez żadnej paniki :)



Styczeń był bardzo pracowity, dla mnie wręcz wykańczający. Spałam najczęściej po 4-5 godzin na dobę, co osobiście bardzo źle znoszę- żeby dobrze funkcjonować potrzebuję minimum 8 godzin snu. O odwiedzeniu bloga czy nawet głupiego Facebooka mogłam jedynie pomarzyć... Po powrocie ze szkoły od razu spacer z psami, często połączony z treningiem i siedzenie nad zeszytami do nocy.

Ale, ale! Zanim przyszły upragnione ferie wzięłam udział w drugiej edycji genialnego seminarium "Pies w formie" z Paulą Gumińską! Zgłębialiśmy  tematy związane z psami sportowym, kontuzjami, prawidłową rozgrzewką, przyczynami i skutkami przetrenowania itp. :) Myślę, że każdy właściciel psa trenujący sporty ze swoim pupilem, nawet rekreacyjnie, powinien wybrać się na takie warsztaty. Paula, jak wiadomo, jest dyplomowaną zoofizjoterapeutką i czołową polską zawodniczką, trenuje frisbee oraz agility. Posiada ogromną wiedzę i doświadczenie, i wiele jest w stanie doradzić. Z seminarium dużo wyniosłam, na pewno będzie to przydatne w planowaniu treningów, nie tylko tych dotyczących samego frisbee, ale i ogólnorozwojowych, poprawiających kondycję, pracę mięśni i oczywiście propriocepcję! :D






Bracia Lwie Serce ;D


Kończy się powoli pierwszy tydzień wyczekanych ferii, które paradoksalnie mijają mi głownie na nauce (ach, liceum! <3), ale nie mogę narzekać, bo w końcu mam czas na dłuższe spacery w ciekawsze miejsca, naskrobanie czegoś na bloga, czy uzupełnienie deficytu snu :D oraz zwyczajne nicnierobienie!


Pozdrawiamy, Estera&Luna&Kendo :)

10 komentarzy:

  1. zdjęcia wyszły przepięknie ;) zazdroszczę spacerków i treningów. my też musimy obudzić się z zimowego snu i wkroczyć do działania ;) pozdrawiam

    http://swiatniko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaa ale się świetnie bawiliście! Niestety, też mamy teraz ferie i tydzień bardzo szybko zleciał.:/ My też planujemy wybrać się na jakieś seminarium fitnesowe dla psów, ale niestety mój Rudzielec strasznie rozprasza się wąchaniem, więc musimy poczekać.:P

    Pozdrawiamy, kundlowe.blogspot.om

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie spędzone chwile, a filmik wręcz mnie do was przeniósł :).

    H&F
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne te fotki :). Całe szczęście, że Luna się odnalazła (:. Jak ja Wam zazdroszczę takich warsztatów, trzeba oszczędzać kasę w końcu :D. U nas też pierwszy tydzień ferii dopiero minął, w sumie jeszcze go zostało dwa dni ;d. Dobrze, że ferie nie trwają tylko jeden tydzień :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nam ferie minęły niestety potfornie szybko i już wróciła szara rzeczywistość, szkoła :( Ja nie byłam w stanie zmobilizować się do choćby zerknięcia na książki przez całe 2 tyg :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że postanowiłaś coś tutaj naskrobać ;) Ja już sama nie mogę uwierzyć, że minął już pierwszy semestr nauki :D Widzę, że w ciągu tej nieobecności na blogu sporo się u Was działo. Przestraszyłam się, gdy zaczęłam czytać o zgubionej Lunie, ale dobrze, że jest z nią wszystko w porządku ;)
    Życzę udanego i w jak najlepszy sposób wykorzystanego drugiego tygodnia ferii ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja na szczęście mam na razie trochę wolnego czasu, zobaczymy jak to będzie za rok w liceum... współczuję ci, nienawidzę nie mieć czasu na odpoczynek ;).
    Dobrze że hisktoria z Luną skończyła się happy endem! Miłych ferii życzę, ja właśnie wracam do szkolnej codzienności.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne zdjęcia. Skąd ja znam ten problem, że na zdjęciu pies jak nie z głupią miną to ze śliną - moja Dżina ma to samo :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham zdjęcie Kendo z głupią miną :D Dobrze że Luna się znalazła.

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz cudne pieski. Zapraszam na mojego bloga http://podazac--za--psia--lapa.blogspot.com wpadnij , skomentuj i zaobserwuj ! Z góry dziękujemy

    OdpowiedzUsuń